Po zaciętych rywalizacjach na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, polska drużyna siatkarzy musiała zadowolić się srebrnym medalem. Finałowe starcie z gospodarzami imprezy, Francją, okazało się nie lada wyzwaniem dla naszych sportowców. Kibice wręcz popychali swoich zawodników do zwycięstwa, co skończyło się niepowodzeniem Polaków. Niestety, biało-czerwoni musieli uznać wyższość przeciwników, przegrywając 0:3 (19:25, 20:25, 23:25), a ich powrót do kraju był znakowany srebrnym blaskiem.
Tej rywalizacji towarzyszyło wiele emocji, jako że poza złotym medalem w grę wchodził również rewanż za dwie kosztowne porażki. Pierwsza miała miejsce podczas tegorocznej Ligi Narodów, a druga – trzy lata temu podczas olimpiady w Tokio. Po raz kolejny jednak Polacy musieli przyznać wyższość Francuzom.
Francja zdobywa sobie pozycję jednego z najgroźniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych przeciwników polskiej drużyny na międzynarodowej arenie. W dwóch ostatnich meczach play-off, to właśnie Francuzi dwukrotnie trzymali górę, każdy raz po tie-breaku.
Historia rywalizacji między tymi dwoma drużynami do tej pory była na korzyść Francji. W finałowych rozgrywkach w 2009 roku podczas mistrzostw Europy, Polacy pokonali „trójkolorowych” 3:1 i po raz pierwszy w historii zdobyli tytuł mistrza Europy. Wtedy to Bartosz Kurek, obecny kapitan naszej reprezentacji i jedyny zawodnik z tamtych czasów jeszcze grający, miał swoje pierwsze duże zawody.
Od tego czasu drużyny te zmierzyły się na międzynarodowej scenie 22 razy, z czego Francuzi odnieśli zwycięstwo 12 razy, a Polacy – 10.
Szczególnie bolesnym ciosem była porażka sprzed trzech lat w Tokio. To właśnie Francja, pod kierunkiem Laurenta Tilliego, wyeliminowała Polaków z olimpijskiego turnieju po raz piąty z rzędu. Kilka dni później zdobyli swoje pierwsze złoto.
Ostatnie spotkanie między Polską a Francją miało miejsce podczas półfinału Ligi Narodów w Łodzi. Podobnie jak w Tokio, Polacy musieli zaakceptować porażkę 2:3. „Trójkolorowi” po tym zwycięstwie następnego dnia stanęli na najwyższym stopniu podium.
W historii siatkówki halowej na igrzyskach olimpijskich tylko dwie drużyny zdobyły dwa złote medale z rzędu – ZSRR w latach 1964 i 1968 oraz USA dwadzieścia lat później. Inne zespoły kilka razy z rzędu dotarły do finału. Poza ZSRR i USA były to również Japonia, Holandia i Brazylia – rekordzista, który walczył o złoto na czterech turniejach olimpijskich w latach 2004 (zwycięski), 2008, 2012 i 2016 (również zwycięski).
Francuzi dołączyli do tej grupy i w niedzielę przekonamy się, czy korzyść z grania na własnym terenie pomoże im tak samo, jak pomogła ZSRR w 1980 roku, USA w 1984 roku i Brazylii w 2016 roku, kiedy to wszystkie te drużyny zdobyły złoty medal na własnym podwórku.