Lech Poznań, lider Ekstraklasy, nieoczekiwanie zremisował z Piastem Gliwice w 17. rundzie rozgrywek ligowych, mimo że gospodarze musieli sobie radzić bez swojego kapitana Jakuba Czerwińskiego i obciążonych zaległościami finansowymi. Rezultat ten otwiera możliwości dla Jagiellonii Białystok, Ruchu Częstochowa oraz Cracovii Kraków na zmniejszenie różnic punktowych względem drużyny prowadzonej przez Nielsa Frederiksena.
Informację o uregulowaniu długów względem zawodników przekazał trener Piasta, Aleksandar Vukovic, na dzień przed meczem. Jak podkreślał, takie okoliczności były nieobecne od dawna. Czerwiński otrzymał zawieszenie na trzy mecze za czerwoną kartkę, którą ukazano mu tydzień wcześniej podczas derbów z Górnikiem. Ponadto, w piątkowe starcie zabrakło kontuzjowanego pomocnika ofensywnego gliwiczan, Damiana Kądziora, który nadal odczuwa skutki agresywnego wślizgu wykonanego przez Lukasa Podolskiego.
Lech Poznań, mimo wygranych w poprzednich rundach z Legią Warszawa 5:2 i GKS Katowice 2:0, był faworytem meczu, podczas gdy gospodarze zmierzyli się z dwoma porażkami z rzędu (2:3 przeciwko Motorowi Lublin i 0:1 przeciwko Górnikowi Zabrze). Jednak to gliwiczanie mieli więcej sytuacji groźnych dla rywala. Bramkarz „Kolejorza” musiał bronić potężne strzały Miłosza Szczepańskiego i Fabiana Piaseckiego, a Jakub Lewicki po jednym z kontrataków Piasta umieścił piłkę tuż obok słupka. W 19. minucie goli strzelonego przez Piaseckiego nie uznano, ponieważ zawodnik znajdował się na pozycji spalonej.
W pierwszej połowie gry zawodnicy Lecha Poznań nie byli w stanie zagrozić bramce Frantiska Placha. Było to na pewno zaskoczeniem dla dużej grupy kibiców przybyłych na mecz, którzy oczekiwali bardziej ofensywnej postawy swojej drużyny.