Zaskoczenie rozmaitymi rezultatami przyniosła 15. kolejka hiszpańskiej LaLiga. Polski napastnik, Robert Lewandowski, nie zdołał zwiększyć swojej puli bramek, co zazwyczaj nie jest jego zwyczajem. Tymczasem, Barcelona doświadczyła niespodziewanego upokorzenia na swoim terenie w starciu z Las Palmas, kończąc spotkanie na niewygodnej pozycji 1:2. Wszystko to rozgrywało się przy biernym udziale Wojciecha Szczęsnego, który cały czas spędził na ławce rezerwowych.
Las Palmas miało być jednym z kolejnych przeciwników pokonanych przez Roberta Lewandowskiego. Chociaż ten 36-letni napastnik jest uznawany za jednego z najbardziej efektywnych strzelców tej ligi, zapewniającego aż 15 goli do swojego konta, tym razem nie potwierdził tej reputacji. Jeszcze we wtorek, Lewandowski zdobył dwie bramki podczas meczu Ligi Mistrzów, co stanowiło dla niego setny i sto pierwszy gol w tych prestiżowych rozgrywkach, a Barcelona pewnie pokonała Brest 3:0.
Mimo dobrej passy w rozgrywkach europejskich, Barcelona nie potrafiła przetransferować tego momentum na ligę krajową. Lider tabeli okazał się niezdolny do poradzenia sobie z rywalem, który do tej pory balansował na krawędzi strefy spadkowej.
Ogólne tempo spotkania było niekorzystne dla Barcelony. Zespół prezentował styl gry wolniejszy i bardziej schematyczny niż zwykle, co przyczyniło się do problemów z kreacją okazji podbramkowych. Tymczasem, drużyna Las Palmas skoncentrowała się na obronie swojej bramki oraz poszukiwaniu szansy do strzelenia gola na skutek kontrataku.
Pierwsza połowa meczu nie przyniosła żadnych goli. Dopiero po przerwie padły wszystkie trzy bramki. Wychowanek Barcelony, Sandro Ramirez, otworzył wynik tuż po wznowieniu gry na korzyść Las Palmas. Precyzyjnym strzałem obok słupka pokonał Inagiego Penę.